piątek, 28 grudnia 2012

Jestem ważna!

Przed Bożym Narodzeniem większość katolików uczestniczy w rekolekcjach adwentowych. Nie odbiegam od normy i również wysłuchałam kilku nauk. To co mi utkwiło najmocniej, to cztery zasady bycia człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. Uznałam, że świetnie nadają się one do umieszczenia na blogu o szczęściu! Wpadli na to mnisi w pierwszych wiekach naszej ery. I myślę, że zasady te, sprawdzają się po dziś dzień :)

Zasada pierwsza według mnichów to: Zadbaj najpierw o siebie!
Nie chodzi tu o skrajny egoizm, zaniedbywanie bliskich, niezauważanie innych, czy zamykanie się tylko we własnym świecie i myślenie wyłącznie o sobie. Nie. Mam na myśli to, że ważne jesteśmy same dla siebie. Ważne jest to by zapewnić sobie podstawy: sen, jedzenie, odpoczynek, relaks, dbałość o zdrowie, ciało, psychikę. To podstawa!
Jeśli jesteś zmęczona, jesteś niezadowolona, spięta, w kiepskim nastroju. Będąc w kiepskim nastroju postrzegasz świat w szarych, jeśli nie czarnych, barwach. A to wpływa na samopoczucie i decyzje! Człowiek zdołowany podejmuje decyzje  w sposób niezdecydowany i mało asertywny. Staje się bezwolny i obojętny. A to powoduje, że nasze życie zaczyna zmierzać w niepożądanym kierunku!

Nie masz dość uczucia znużenia, zestresowania, zabiegania, bezsensownej gonitwy? Nie masz wrażenia, że nie jesteś sobą? Bo przecież w gruncie rzeczy jesteś dobrą, miła, ciepłą osobą, a nie tą warczącą, złośliwą i wiecznie niezadowoloną, tylko... No właśnie - co się stało?

Wydawałoby się, że to mało ważne rzeczy: jedzenie, sen, zadbanie o siebie. Że to dzisiaj nie znaczy już tyle, co kiedyś. Że nie jesteśmy tak prymitywne, żeby tylko na to patrzeć. Ale...
Ale jak widać trzeba na to patrzeć! Bo to podstawowe potrzeby człowieka, jego minimum! Kto nam może je zapewnić? Nikt. Tylko my same!
Więc od dziś podejdź do tego inaczej i porozpieszczaj się :) Wysypiaj się, zrób sobie coś pysznego do zjedzenia, zorganizuj sobie czas na relaks, w sposób który lubisz najbardziej. Bądź dobra dla samej siebie. Sprawiaj samej sobie miłe "niespodzianki". I pozwól innym, by czasem nosili Cię na rekach ;)

Pomyśl o tym, by każdego dnia znaleźć chwilkę dla siebie i tylko dla siebie. Wiem, czasem to trudne, bo dzieci, bo praca, bo partner, bo przyjaciele, ale... Jeśli zechcesz, dziesięć minut znajdziesz. A może i pół godzinki na drzemkę? Może mąż zajmie się dzieciakami, a Ty zrobisz sobie kąpiel z ulubionym olejkiem i świecami? Może raz nie Ty urządzisz kolację, a odciąży Cię przyjaciółka i to Ty będziesz gościem?
Ubierz się czasem wyjątkowo, bez powodu, dla siebie, zrób makijaż...
Pójdź pobiegać, pospacerować, pooddychać świeżym powietrzem.
A jeśli wolisz spędź sobie dzień w powyciąganej piżamie przed telewizorem, jeśli właśnie to Cię zrelaksuje i sprawi, że poczujesz się dobrze ;)
Powalcz o siebie i swój czas! Wykorzystaj go dla własnego dobra.
Bo człowiek, który zapewni sobie to o czym pisałam, jest człowiekiem, który ma i siłę i energię i chęci, by wyjść do drugiego człowieka i służyć mu pomocą, wsparciem, opieką, radą. Ten pozorny "egoizm", dbanie o swoje potrzeby sprawia, że dzięki niemu - paradoksalnie - mamy więcej siebie dla innych, dla naszych bliskich, znajomych, dla obcych ludzi. Wymagając od innych, a przede wszystkim od siebie, opieki nad samą sobą i dbania o własną osobę, dajemy sobie pewność, że będziemy w stanie zaangażować się w głębokie, wartościowe relacje. Cenne dla obu stron. Ale o tym w poście o zasadzie nr 2. Zapraszam już wkrótce ;)

A póki co: do łazienki/kuchni/sypialni marsz! Zadbać o siebie w każdym aspekcie. Zobaczysz, że poczujesz się o wiele lepiej. Poczujesz się zrelaksowana, zadowolona, pewniejsza siebie. I piękniejsza, bo przecież to się przełoży i na Twój wygląd ;)
I żadnych moralnych dylematów! Mnisi to wymyślili, chrześcijańscy(!), co to w Biblii nos codziennie zanurzali i znali co cenne i co zbożne. Śmiało myśl o sobie. Bez wątpliwości i wahania! Masz do tego pełne prawo i ... parowiekowe mnisie przyzwolenie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz