wtorek, 27 maja 2014

Storczyki. Czyli prosta droga do szczęścia :)

Odrobina refleksji znad doniczki:

Storczyk jest naturą nieskomplikowaną.
Zasady współżycia są proste: My zapewniamy storczykowi odpowiednią ilość wody, nawozu i słońca, on nam dwa razy tyle piękna, koloru i czaru. Pełna symbioza i zrozumienie. Ile wkładamy, tyle dostajemy. I to z nawiązką. Proste i jasne. Żadnych niedomówień.


Storczyk wycisza się po kwitnieniu.
Zamiera, zasypia, drzemie. Jego prawo. Śpi. Nie warto go przymuszać to tego, by znów wypuścił pęd i kwitł. On wie, że jest czas na działanie i czas na odpoczynek, czas na branie i czas na dawanie, czas na bycie pięknym i czas na bycie nijakim...


Storczyk nigdy się nie poddaje.
Może mieć za sucho, albo za mokro. Może stać w cieniu, albo w prażącym słońcu. Może wyglądać mizernie i nie dawać znaku życia. A jednak żyć. Pragnienie trwania jest silniejsze niż otaczający go świat, warunki czy traktowanie. Jeśli nie może inaczej - wypuści nowe roślinki (keiki), byleby przetrwać, być, wciąż istnieć. Bo on się nie poddaje zbyt łatwo. I nigdy przed czasem.

Storczyk wciąż się odradza.
Storczyk to roślina dla cierpliwych. Okresy braku kwitnienia mogą zniechęcić. Ci mniej wytrwali wymienią go na nowy, wyrzucą, zaniedbają, odstawią, zapomną. Nie pomyślą, że właśnie teraz trzeba o niego zadbać, by w przyszłości znów zakwitł i cieszył oczy.


Storczyki uczą. Uczą tego, że:
- Nie wszystko co bez wyglądu, pozornie bez przyszłości, niejakie, nudne i przewidywalne należy wymieniać.
- Trzeba dbać, by mieć.I dać by dostać.
- Rośliny kwitną raz za razem, wciąż z tej samej łodygi, jeszcze piękniej, jeszcze dłużej, jeszcze obficiej. Nie potrzebują nowej, ani ładniejszej, ani lepszej. Kwitną. Uparcie. Z tego co mają.


Gdyby tak spojrzeć na nasz relacje...
Wciąż narzekamy, że za mało, że nie to, że nie tak, że nie wtedy kiedy chcemy, że nie tak jak marzymy...

A co jeśli...
Jeśli tylko zechcemy poświęcić trochę czasu i zadbać o to co mamy. Jeśli coś z siebie damy, jeśli przestaniemy wreszcie wszystko przeliczać... Być może odkryjemy, że żyjemy o kwitnącym ogrodzie? Bajkowym, z marzeń. Jeśli tylko spróbujemy być, nie mieć i wyjść z tym co w nas, w środku, do drugiego człowieka. Może okaże się, że żyliśmy w mydlanej bańce, nie mając świadomości czym jest prawdziwe życie? Może warto? Nawet wbrew logice...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz